Cormac McCarthy, Droga
Wydawnictwo Literackie
Cormac McCarthy (ur. 1933) jest uznawany za jednego z najważniejszych współczesnych powieściopisarzy amerykańskich. Jest także autorem dramatów i scenariuszy. Do jego najgłośniejszych powieści należą Krwawy Południk (1985), Rącze konie (1992), To nie jest kraj dla starych ludzi (2005) oraz Droga (2006), za którą otrzymał między innymi Nagrodę Pulitzera.
Kolejna powieść amerykańska, którą czytam w ostatnim czasie. Po książkę sięgnęłam zachęcona licznymi entuzjastycznymi recenzjami. O dziwo, wbrew temu, jak to zwykle w takich przypadkach bywa... nie rozczarowałam się.
Postapokaliptyczna rzeczywistość. Beznadziejnie szary, monotonny, martwy krajobraz; wszechobecny kurz i popiół; temperatura, przy której bezpowrotnie zapomina się, co znaczy "ciepło". Żadnych zwierząt, roślin – jedynie suche drzewa. I pojedynczy ludzie, wynaturzeni, zezwierzęceni, przerażający. Świat, w którym nie ma miejsca na życie. Świat bez nadziei.
Bohaterami powieści są ojciec i syn, których imion nigdy nie poznamy, wędrujący ku wybrzeżu. Nie wiedzą, co ich czeka na miejscu, czy rzeczywiście tamten kawałek planety będzie inny od tych przebytych setek kilometrów... I chyba sami w to nie wierzą. Ale dokądś przecież trzeba zmierzać...
Każdy kolejny krok to większy wysiłek. Każdy dzień to niepewność. Nieustanny strach, przejmujące zimno, wiecznie doskwierający głód. A do tego szare niebo, szara droga, szare drzewa, woda, ziemia – wszystko. I dwie postacie, razem w tym pyle i beznadziei.
Miłość ojca i syna, jaką przedstawia nam McCarthy, przejmuje do głębi. Mężczyzna, który mimo postępującej choroby robi wszystko, by zapewnić dziecku bezpieczeństwo, jedzenie, jakiś cel. Uspokaja, otacza troską, całym sobą żyje dla niego. Nie raz staje przed wyborem, którego syn nie akceptuje, a którego dokonuje właśnie ze wględu na jego dobro. I chłopiec: ufny, pełen prostoty, rozumiejący więcej, niż można się spodziewać. "Dobrze", powracające refrenem we wszystkich rozmowach, "dobrze" nabrzmiałe sensami, a jednocześnie dające odrobinę poczucia bezpieczeństwa. Cała gama emocji, które obaj przeżywają.
Niektóre sceny sprawiają, że po plecach przechodzą ciarki: momenty rodem z horroru. Innym razem wraz z głównym bohaterem przeżywamy przejmujący ból, troskę. Rozmowy mężczyzny i chłopca skłaniają do refleksji. Podczas ich wędrówki wiele razy zadawałam sobie pytanie: po co? Żyją, ale ich życie polega na ciągłej walce o przetrwanie, a nadziei na lepsze nie ma. Więc po co? Czemu tak usilnie starają trwać, dotrzeć na wybrzeże? A jednak dobro ocalało, choćby w tych dwóch szarych postaciach "niosących ogień", jak o sobie mówią. A więc jest jeszcze jakiś sens.
McCarthy świetnie posługuje się językiem. To oszczędna, surowa proza, krótkie zdania, dialogi pozbawione komentarzy – jedynie słowa wyrzucane z wnętrza, prawie niewyodrębnione w tekście. Wykreowany przez niego świat nieprawdopodobnie silnie oddziałuje na wyobraźnię: pochłania od pierwszych stron, przytłacza, osacza i nie chce wypuścić. Nie należę do osób, które łatwo się wciągają w fikcyjną rzeczywistość, tym razem jednak nie mogłam się oderwać, a po zamknięciu książki to mój świat wydawał mi się dziwny.
W powieściach tej klasy można znaleźć bardzo wiele i mówić o nich godzinami. Cały czas pojawiają mi się w głowie nowe myśli, których nie dam rady już opisać. Ale przede wszystkim jest to dla mnie wspaniała, wyjątkowa powieść o relacji ojciec-syn – prostej i skomplikowanej jednocześnie. Nie wiem, jak autor to robi, ale miłość mężczyzny do tego chłopca można podczas lektury odczuwać każdą komórką ciała.
Najmniej podobało mi się zakończenie – szczególnie kilka ostatnich stron. Za krótkie? Za mało mówiące? Co dalej? Wydaje mi się nieproporcjonalne w stosunku do reszty książki.
Mimo to uważam, że książka jest rewelacyjna. Poruszająca, wstrząsająca, smutna i trudna. Zostawiająca czytelnika z mnóstwem pytań. Nie pamiętam, kiedy ostatnio lektura wywołała we mnie tyle emocji i tak długo trwała w pamięci. Do tego naprawdę wspaniały język. To jedna z najlepszych powieści, jakie ostatnio miałam okazję czytać i na pewno sięgnę jeszcze po inną książkę McCarthy'ego.
Jeśli jeszcze nie czytaliście – absolutnie polecam!
Moja ocena: 8/10.
Ja protestuję! Tylko 8 punktów dla TAKIEJ książki??? Oczywiście żartuję, to twoja skala, a i spotkałam 1 osobę, której się w ogóle nie podobała. Ot gusta! :)))
OdpowiedzUsuńclevera, jeden punkt odjęłam za zakończenie. A drugi - bo w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, na ile bohaterowie są realistyczni: czy człowiek w takich warunkach rzeczywiście może się tak zachowywać? Później stwierdziłam, że nawet jeśli nie do końca, to książka i tak jest wyjątkowa, ale zawahanie było. No i wyszło 8 punktów :)
UsuńMuszę wreszcie zapoznać się z prozą tego autora, kolejne recenzje tak bardzo kuszą!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ja podobnie jak Ty zawodzę się często na książkach powszechnie rekomendowanych. :) Nad tym autorem zastanawiam się od dawna, ale wlaśnie rozczarowania się obawiam. Na tę pozycję chyba się skuszę. Tematycznie w 100% mi odpowiada. Poza tym ważne jest dla mnie to, że porusza i język jest na poziomie. Pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńNati, gwarancji nie dam, ale myślę, że Ci się spodoba. Naprawdę jest niesamowita.
UsuńIsadora, przeczytaj koniecznie. Czasu wymaga to niewiele, a przeżycie ogromne.
Książka raczej nie dla mnie. Postapokalipsy już troszkę mnie znudziły chociaż ta wydaje się bardziej rozwinięta pod względem psychologicznym.
OdpowiedzUsuńScarlett, może spróbuj za jakiś czas, jak trochę odpoczniesz od światów po zagładzie... Książka na pewno jest tego warta, a psychologia nie tyle jest tu "bardziej rozwinięta", co jest na pierwszym planie.
UsuńPrzygnębia mnie taka tematyka i ta zewsząd tchnąca beznadzieja.
OdpowiedzUsuńKsiążka robiła na mnie duże wrażenie dopóki nie doszłam do końcówki. Ostatnia scena to jak dla mnie happy end.
OdpowiedzUsuńMi właśnie zakończenie najbardziej nie pasowało i nie rozumiałam, dlaczego niektórzy pisali, że "kończy się tragicznie, bo nie może skończyć się inaczej". Może autor nie miał dość odwagi, by skonstruować świat naprawdę do końca pozbawiony nadziei?
UsuńKsiążka jest rzeczywiście bardzo smutna, wręcz depresyjna. Podczas czytania zupełnie nie trafiłam na właściwy nastrój. I dlatego do klubu zachwyconych tą pozycją nie należę.
OdpowiedzUsuńBywa i tak :)
UsuńMcCarthy to moje zeszłoroczne odkrycie - zaczęłam właśnie od "Drogi", ale potem przeczytałam dwie kolejne książki i każda wydaje mi się lepsza od poprzedniej, co przy pisarzu takiej klasy jest nie lada osiągnięciem. Uwielbiam styl McCarthy'ego.
OdpowiedzUsuńNa pewno sięgnę po inne książki! Tylko za jakiś czas, nie lubię tak hurtowo :)
UsuńRewelacyjna książka! Mocno działa na emocje. Podeszłam do niej bardzo osobiście, bo wydaje mi się, że dla rodziców posiadających dzieci, ta książka ma jeszcze dodatkowy wydźwięk. Pisałam o niej tu:http://ksiazki-sardegny.blogspot.com/2012/01/droga-cormack-mccarthy.html
OdpowiedzUsuńsardegna, Twoja recenzja była jedną z tych, które mnie przekonały do sięgnięcia po książkę :)
UsuńZgadzam się, póki się nie ma dzieci, jest się mniej wyczulonym na niektóre sprawy... Odkrywam to już któryś raz w tym krótkim czasie, kiedy synek jest z nami.
I co tu dodawać - zgadzam się, zgadzam, zgadzam.
UsuńA widzisz, książka świetna :)
OdpowiedzUsuń'Droga' to jedna z moich ulubionych książek :)
OdpowiedzUsuńOszczędna a zarazem tak wymowna, smutna ale jak najbardziej warta przeczytania.
He! Właśnie wypożyczyłam tę książkę:) Jestem baaardzo ciekawa, wszyscy się zachwycają;))
OdpowiedzUsuńSiadaj i czytaj! W nocy najlepiej ;)
UsuńMam taką sklerozę, że aż przykro, wiem, że czytałam coś tego autora, ale nie wiem co... słabo się robi. Pomijając kwestię mojej kiepskiej pamięci, ta książka wydaje się być genialne, uwielbiam takie surowe klimaty, to dla mnie pozycja idealna.
OdpowiedzUsuńDlatego warto prowadzić bloga - lek na sklerozę :)
UsuńKsiążkę mam i już nie mogę się doczekać kiedy ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:))
Czytałam autobiograficzną powieść tego pisarza "Suttree". Mroczna, ale niesamowicie hipnotyzująca proza! Bohater tej powieści, podobnie jak pisarz, porzucił wygodne życie.
OdpowiedzUsuń"Droga" była porażająca, musiałam ją sobie dawkować, a filmu nie dałam rady obejrzeć...
OdpowiedzUsuńNa Gwiazdkę dostałam "Suttree", tak jak chciałam, ale trochę się obawiam lektury.
Zaczynajac lekture "Drogi" myslalam, ze nie poplyne na fali ogolnych zachwytow. Jakze sie mylilam! Swietna powiesc, wzbudzila we mnie wiele emocji i dlugo moje mysli wokol niej krazyly. Niestety, zadna inna ksiazka tego autora nie wzbudzila we mnie takich uczuc, a przeczytalam lacznie cztery. Bede jednak uparcie poszukiwac tych emocji z "Drogi";)
OdpowiedzUsuńJa na razie czytałam tylko "Drogę" ale również mam nadzieję, że inne książki przeżyję podobne jak tę.
Usuń