To pierwsza moja książka Vargi, ale
na pewno nie ostatnia – chętnie przeczytałabym wynurzenia
kogoś bardziej zbliżonego do mnie wiekiem (która jest o
trzydziestolatku?). Bardzo mi się podobało, choć bohater nie należy do dających się lubić.
Książka została dosłownie
napisana na kolanie: narrator-bohater stoi w pociągu i do
wordowskiego pliku przelewa swoją frustrację i nienawiść do
wszystkiego: Polski, Polaków, wsi, miasta, komunikacji, głupoty,
wreszcie – ludzi w ogóle (a raczej „niedorozwiniętych, kalekich
hominidów“).
Już lecicie do księgarni? :)
Piotr pisze z brutalną szczerością
(co się będzie szczypał, przecież i tak nie obchodzi go zdanie
otaczających go idiotów), bez cienia łagodności czy choćby
dbania o zachowanie pozorów: matkę nazywa głupią, a wyobrażanie
sobie śmierci współpasażerów uważa za „dość miłą
rozrywkę“, co każe wątpić w jego równowagę psychiczną. Kpi
sobie ze spraw dla mnie ważnych (z wiarą i Kościołem na czele),
wyśmiewa rzeczy, z którymi się jakoś identyfikuję, a jednak nie
miałam problemów ze zdystansowaniem się do lektury (co niestety
nie udało mi się w przypadku Za ścianą Waters) i nieraz
śmiałam się w głos.
Obraz jest jednostronny (oczywiście! A
jaki ma być?), ale Varga ma sporo racji: ludzkich wad i śmiesznostek
ani koszmarków otaczającej nas rzeczywistości nie wymyślił, on
je jedynie wykoślawił i przerysował. Nie można mu więc odmówić
celnych uwag i umiejętności obserwacji, a zjadliwa ironia – broń
zgorzkniałych inteligentów – czyni lekturę dowcipną, o ile ktoś
lubi tego rodzaju humor.
Początkowo może przerażać trzysta
stron monologu, zwłaszcza monologu ociekającego jadem, ale lektura
hipnotyzuje, książkę czyta się szybko i z przyjemnością. Choć
przyda się potem jakaś odtrutka na te hektolitry wylanej żółci.
Ach, no i miałam niespodziankę – byłam przekonana, że
wszystko, co ma nam do przekazania narrator, to jego przemyślenia (i
byłoby w porządku), ale okazało się, że opowieść ma swój punkt kulminacyjny. Całość zyskuje nowy wymiar.
Nie do końca zgadzam się z wizją
świata Piotra; mój świat jest inny – ale oboje mamy przecież do
tego prawo. Wcale mi to nie przeszkadzało dobrze się bawić.
Jeśli lubicie doktora House'a, to
Trociny też Wam się spodobają :)
Krzysztof Varga, Trociny
Wydawnictwo Czarne
Doktora House to akurat za dobrze nie znam, ale kilka razy w TV mi mignęło. Ale książka może mi się spodobać ;)
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
My serial uwielbialiśmy :)
UsuńMonolog kipiący jadem ? Skuszę się :) Chociaż pewnie w kilku kwestiach nie zgodzę się z autorem. Naprawdę, bardzo interesująca pozycja. Z takim pomysłem nie miałam jeszcze do czynienia.
OdpowiedzUsuńHaha, wiedziałam, że to zabrzmi zachęcająco :D
UsuńPodobno inne jego książki są w podobnym stylu. Jeszcze nie sprawdzałam, ale ostatnio przyniosłam z biblioteki "Nagrobek z lastryko".