Już
kiedyś wspominałam, że jestem bardzo podatna na wszelkie chwyty
marketingowe typu „seria limitowana“ czy „edycja
kolekcjonerska“. Lubię mieć takie wydania na swoich półkach :) Bajarz europejski został wydany z okazji 20 rocznicy powstania Unii
Europejskiej. Bardzo mi się książka spodobała: świetny pomysł,
piękna okładka, wspaniałe ilustracje – różnorodne, stare,
klasyczne. No i to co lubię najbardziej, czyli baśnie z różnych
stron świata.
W
tomie znalazły się teksty powszechnie znane: Czerwony Kapturek,
Kopciuszek, Piękna i Bestia, Sinobrody, Królowa Śniegu,
Księżniczka na ziarnku grochu, Królewna Śnieżka, Śpiąca
Królewna, Pinokio, O rybaku i złotej rybce, O Jasiu i łodydze
fasoli, Trzy świnki, Pan Twardowski, Jak Thor zdobył swój młot
oraz Puszka Pandory. Przy każdym tekście widnieje kraj pochodzenia.
Największym
atutem tego wydania są moim zdaniem ilustracje: do każdej baśni
inne, innego autora i w innym stylu, choć w większości dobrze się
ze sobą komponują. Niestety wyraźnie odstaje nasz rodzimy Pan
Twardowski, opatrzony grafiką jak z kiepskiej Dobranocki:
Pozostałe rysunki jednak są zdecydowanie godne uwagi:
Bardzo
brakuje mi jakiegoś wstępu, kilku słów na temat całego zbioru –
z czego korzystała Tamara Michałowska, ustalając brzmienie
kolejnych baśni, więcej informacji o ilustracjach – z jakich lat
pochodzą i tak dalej. Może po jednym akapicie o tym, skąd pochodzi tekst,
jaki jest stary... Po pierwsze, wydaje mi się, że w edycji
kolekcjonerskiej jest właśnie miejsce na więcej ciekawostek i
szczegółów, po drugie – jestem zwyczajnie ciekawa, jak się ma
tekst niektórych baśni do oryginału (no i jak autorka ustalała
oryginał w przypadku na przykład mitów). Dlaczego tak mnie to
nurtuje? Bo niektóre fragmenty brzmią... jakby ktoś sobie
żartował (ale ilustracje pasują do cytowanych wersji, a więc nie jest to z pewnością kpina autorki):
Z
Czerwonego Kapturka:
– Ach!
Więc byłyście w brzuchu! - wykrzyknął zdumiony gajowy. -
Ostatni drań z tego wilka. Będę musiał mieć go na oku, kiedy
już zszyję mu brzuch i jak wróci do siebie [?!].
– Panie
gajowy – rzekła stanowczo babcia – proszę szybko szyć brzuch
temu wilkowi, bo za chwilę dam mu taką nauczkę, że popamięta na
długie lata.
Kiedy
gajowy skończył wiązać ostatni szew, wilk otworzył oczy. Babcia
tylko na to czekała. Złapała stojącą przy łóżku laskę i
zaczęła garbować wilkowi skórę. Gajowy i Czerwony Kapturek
musieli babcię powstrzymywać, bo bali się o życie nieszczęśnika
[?!?!?!]. Co dziwne, babcia zdawała się być w świetnej formie –
po chorobie nie było ani śladu.
Z
Trzech świnek:
Świnki
siłowały się jeszcze chwilę, żeby utrzymać wilka w kotle, a
kiedy poczuły, że brakuje im sił, uniosły pokrywkę i szeroko
otworzyły drzwi wejściowe. Wilk wybiegł z domku, krzycząc
wniebogłosy:
– Aj! Moje futro! Ugotowało się moje futro!
A
kilka linijek dalej odrobina dydaktyzmu dla opornych:
– Tej
zimy zamieszkacie w moim domku. Musicie mi jednak obiecać, że
wiosną zbudujecie sobie domy murowane, równie solidne jak mój.
– Obiecujemy!
- wykrzyknęły prosiaczki. - Teraz już wiemy, jaką wagę ma
pracowitość.
Nie
mam nic przeciwko humorystycznym wersjom baśni, ale te fragmenty nie
licują z ogólną powagą tekstu i lekko archaicznym językiem. To
tylko kilka miejsc i być może z założenia należy je traktować z
przymrużeniem oka. Ja się uśmiechnęłam, ale jednocześnie
miałam wrażenie, że coś jest z tym tekstem nie tak. Mimo to
cieszę się, że mam tę książkę – choćby dla zebranych w
jednym tomie tylu starych ilustracji. Oglądam je i oglądam. Jak
dzieci podrosną, na pewno będziemy czytać – pewnie na zmianę z wieloma
innymi wersjami.
Bajarz
europejski. 15 bajek, mitów i baśni dla dzieci; oprac. Tamara
Michałowska
Oprawa twarda
Stron: 232
Wydawnictwo Siedmioróg, seria limitowana
Za udostępnienie egzemplarza bardzo dziękujemy wydawnictwu.
To ciekawe, że baśnie miały różnych ilustratorów i różny styl. Chyba jeszcze nie trafiłam nigdzie na takie rozwiązanie. A fragmenty, które przytaczasz brzmią dziwacznie.
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że to taki żart autorki opracowania - ale kiedy się przyjrzałam ilustracjom, okazało się, że pasują do tekstu (na przykład babcia goni wilka z wałkiem) - a ilustracje są stare. Czyli taka wersja też ma już swoje lata. Dlatego tak bardzo brakuje mi jakiegoś komentarza: czemu taki tekst, co stanowiło podstawę wydania. A może to tylko takie edytorskie zboczenie :P
UsuńO tak, dobrze napisany wstęp do zbioru baśni potrafi być znacznie bardziej ciekawy niż teksty w nim zamieszczone - spotkałam się kiedyś z takim przypadkiem:) Podoba mi się to, że ilustracje do każdej baśni są zrobione inną kreską, ciekawe urozmaicenie:) Nie podoba mi się natomiast ta żartobliwość i łopatologiczne, moralizatorskie wtręty - czy ktoś, od kogo to zależało, miał pojęcie o naturze baśni? One przemawiają same, nie trzeba ich poprawiać, ani niczego dodawać, bardzo mnie takie zabiegi rażą.
OdpowiedzUsuńA kolejne wydania nawet dobrze znanych baśni chyba nigdy mnie nie znudzą, uwielbiam porównywać różne wersje i ilustracje :D
A co to był za zbiór z takim ciekawym wstępem? Bardzo ciekawy wstęp i posłowie ma "Bajarka opowiada".
UsuńMnie też razi łopatologia. Dlatego znów wracam do tej samej kwestii: brakuje paru słów o tekstach. Czyja to wersja: "już wiemy, jaką wagę ma pracowitość"? Może autorka opracowania nie jest niczemu winna, ale komentarz powinien być.
A kolejne wydania gromadzę z patologiczną wręcz przyjemnością :)
Jakoś średnio mi się te ilustracje podobają...
OdpowiedzUsuńAle wszystkie?? Przecież każda jest inna :)
Usuńilustracje nie w moim klimacie, ale pozycja mnie lekko zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńZawsze najlepiej samemu wziąć do ręki i przejrzeć :)
UsuńPodoba mi się różnorodność ilustracji. :)
OdpowiedzUsuńA co do edycji limitowanych - też mam taką słabość, ale walczę. :P
To smutne, że nasza rodzima baśń została zilustrowana w tak godny pożałowania sposób - trafnie określiłaś tę stylistykę:( Wstępu też szkoda. Można by o źródłach baśni i mitów napisać tak wiele, można by też wspomnieć o tym, że mają one na dzieci teraputyczny wpływ. Szkoda.
OdpowiedzUsuń