Anna
Castagnoli, Wielka podróż
Ilustracje:
Gabriel Pacheco
Oprawa
twarda
Stron: 36
Wydawnictwo
Tako, seria OQO
Cała
w brązach i sepii, ale niezwykle barwna opowieść o podróży na
krańce świata i jeszcze dalej. Kolejna zachwycająca książka z
serii OQO.
W
warstwie tekstowej treść jest prosta, choć fantastyczna: bohater
planuje zbudować statek, który będzie latał i pływał, i który
zabierze go w długą, bardzo długą podróż. Po drodze będzie
mógł posmakować chmur, odwiedzić pingwiny, uratować
niedźwiedzie, słonie i lwy, powstrzyma wojnę, rozda dzieciom
słodycze ze wszystkich sklepów... Zostanie bohaterem.
Język
jest prosty, ale sposób opowiadania – poetycki, a nawet trochę...
biblijny. Nastrój jest senno-marzycielski, bo właśnie tej nocy,
kiedy wszyscy, absolutnie wszyscy będą spali, bohater zbuduje swój
statek. Jeszcze nie dzisiaj. Choć jakby już podróżował...
Cudowne
ilustracje otwierają ogromne pole do interpretacji. Szczegółów
nie ma dużo, za to są zaskakujące i z pewnością żaden element
nie jest tu przypadkowy. Znajdziemy sporo symboli, umownych znaków –
dywan-szachownica, lew w koronie, słoń w kapeluszu; Pacheco
zbudował wokół bohatera teatralną przestrzeń: ściany tekturowe i prowizoryczne, pokój bohatera zawierający jedynie kilka
rekwizytów i powracający na niektórych stronach dziwny mężczyzna
w wielkim kapeluszu, który odpowiada za scenografię i jest jakby
autorem snu/opowieści. Sam bohater trochę lalkowy (bardzo
przypomina postaci z moich hiszpańskich zakładek, możecie sobie
zerknąć na podstronie z kolekcją). Na czas podróży otoczenie się
zmienia, ale umowność, oko puszczane przez ilustratora do
czytelnika widać na każdej karcie. Można godzinami analizować
znaczenie poszczególnych elementów. Po co na przykład u stóp lwa
w koronie papierowy samolot (dokładnie taki, jaki każdy potrafi
słożyć w trzydzieści sekund?). Nie ma na tej stronie nic więcej.
Gabriel
Pacheco dołącza do grona moich najnajulubieńszych ilustratorów.
Jego prace są niepokojące i arcyciekawe, same w sobie opowiadają
historie, a poza wszystkim są zwyczajnie piękne. Tu garść innych
rysunków, niepochodzących z Wielkiej podróży – nie mogę się
powstrzymać:
Ten obraz i dwa następne pochodzą ze strony autora. |
Źródło. |
Źródło. |
Źródło. |
Ta i następne prace pochodzą z tej strony. |
Niesamowite, prawda?
Jeśli
mielibyście ochotę na więcej, tutaj jest blog meksykańskiego
ilustratora.
Wielka
podróż to książka wyjątkowa. Dla małego i dużego. Myślę, że
byłaby świetnym materiałem do dyskusji na lekcję polskiego (albo
sztuki!) w starszych klasach podstawówki czy nawet gimnazjum (hop
hop, są tu jacyś poloniści? Bo mnie na szczęście ta przyjemność
ominęła ;) ).
Gorąco polecam!
uwielbiam tę książkę! też się po niej zakochałam w ilustracjach Pacheco, dla mnie są po prostu niesamowite:)
OdpowiedzUsuńDla mnie też :)
UsuńCudowne, magiczne ilustracje...
OdpowiedzUsuńNie mogłam się napatrzeć. Wspaniałe są.
UsuńCudne ilustracje. Idę popatrzeć na blog. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńMiałam problem, żeby wybrać "kilka" do tego posta. Każda kolejna podobała mi się tak samo... Niesamowite są.
Usuń