Ofelia
Grzelińska, Mama dookoła świata
Wydawnictwo
W.A.B.
Ofelia
Grzelińska jest dziennikarką i podróżniczką, mamą trzyletniej
Jeny. Na TVN-ie można było oglądać jej program Mama dookoła
świata, a teraz mamy książkę o tym samym tytule. Autorka zebrała w niej
historie kobiet pochodzących z różnych stron świata i
mieszkających w Polsce, często mających mężów Polaków, ale
słyszących inne rady niż my i z pozoru inaczej
przeżywających macierzyństwo.
W
książce znalazły się opowieści z Japonii, Chin, Indonezji,
Indii, Filipin, Armenii, Litwy, Norwegii, Kuby i Nowej Zelandii – w
tej ostatniej urodziła swą córkę autorka. Matki przywołują
wierzenia i zalecenia związane z okresem ciąży i połogu, dobre
rady dotyczące pielęgnacji dziecka, cudowne środki przyspieszające
i ułatwiające poród; porównują opiekę medyczną i postrzeganie
ciężarnych przez społeczeństwo; omawiają wszystko to, o czym
młoda lub przyszła mama słyszy lub czyta na każdym kroku –
czasem są to tradycje zbieżne z nam znanymi, a czasem zupełnie
zaskakujące.
Najbardziej
szokujące były dla mnie wypowiedzi Chinek. Kiedy my śmiejemy się
z becikowego i polityki prorodzinnej, Chińczycy zamiast oczekiwać
pomocy od państwa płacą mu za możliwość urodzenia więcej niż
jednego dziecka. W Chinach aborcja to łatwo dostępny i popularny
zabieg. Jest reklamowana w kolorowej prasie i w telewizji. Wiele
młodych kobiet uznaje ją za alternatywę dla antykoncepcji.
Przez miesiąc po porodzie kobieta ma obowiązek „odpoczywać“,
czyli: nie wstawać z łóżka, nie kąpać się, nie czytać ani nie
oglądać telewizji. Cud, że nie wzrasta tam śmiertelność z nudów
albo liczba samobójstw! Poza tym większość opieki przejmują
dziadkowie: to oni nadają dziecku imię i są od wychowywania
kolejnego pokolenia, podczas gdy zadaniem rodziców jest zarabianie
pieniędzy. W Japonii za to kobiety przybierają w ciąży średnio 8
kg i przez cały czas oczekiwania na dziecko przestrzegają diety (maksymalnie 2000 kcal dziennie) i
regularnie się ważą.
Praktycznie wszędzie połóg trwa około 40 dni i bardzo często wiąże się
z zakazem wychodzenia z domu, obejmującym zarówno młodą matkę,
jak i maleńkie dziecko. Nieraz też kobiety wspominały o bardzo
ograniczonym czasie spacerów przez pierwsze pół roku czy nawet
rok, choć Norwegowie z kolei wyznają zasadę, że „Nie ma złej
pogody, jest tylko złe ubranie“. Polska zajmuje jedno z pierwszych
miejsc pod względem szybkości wypuszczania ze szpitala po porodzie (jeśli
wszystko jest dobrze, wychodzi się po dwóch dniach – w innych
krajach po czterech lub po tygodniu), ale palma pierwszeństwa należy
się bezsprzecznie Nowej Zelandii – tam miejski szpital trzeba
opuścić po dwóch godzinach! No i zwyczaje żywieniowe – na
przykład w Armenii matkom karmiącym zaleca się jedzenie warzyw
kapustnych, a odradza się brokuły, pomidory, ogórki i bakłażany
– czyli dokładnie na odwrót niż u nas. A w jednej z kultur
pierwszym posiłkiem dziecka jest białko jajka – jak bardzo to
zaskakujące wiedzą ci, którzy rozszerzali już dietę swojego
dziecka :)
Książka
jest jednak nie tylko zbiorem ciekawostek; daje także do myślenia,
przede wszystkim kobietom przerażonym natłokiem życzliwych porad i
nową rolą, ale też wszystkim tym, którzy narzekają na nasz kraj:
kilka kobiet pochodzących z różnych państw podkreślało, że
opieka w Polsce jest świetna, bo bezpłatna, co w wielu miejscach
nie wchodzi w grę (np. w Japonii, gdzie wizyty odbywają się
bardzo, bardzo często i według ściśle ustalonego harmonogramu,
mimo że za każdą z nich trzeba płacić). Na NFZ przysługują nam
„tylko“ trzy badania USG, podczas gdy w Norwegii – taki
wspaniały i bogaty kraj, prawda? – tylko jedno na całą ciążę!
Sama autorka wspomina: Mogłam wybrać, kto będzie mi towarzyszył
w trakcie porodu, przynieść z domu prywatne ubrania, muzykę,
świeczki. Brzmi jak bajka, prawda?. Ja o swoim porodzie mogłabym
napisać dokładnie to samo. Mało kto rodzi w szpitalnej koszuli,
można mieć przy sobie bliską osobę, można mieć muzykę, nie
wiem jak ze świeczkami, bo nie były mi potrzebne do szczęścia,
ale pewnie też by przeszły ;) A Ormianka jeszcze dodaje: Boże,
jakie fajne jest życie w Polsce.
Książka
robi doskonałe pierwsze wrażenie: spodziewałam się jedynie
tekstu, tymczasem jest ona pełna pięknych fotografii. To bardzo
fajna pozycja przede wszystkim dla młodych mam, które czują się
przytłoczone wszystkimi podręcznikami i radami dotyczącymi ciąży
i dzieci. Bo co wynika z tej lektury? Na całym świecie ludzie mają
setki koncepcji wychowawczych, każdy ma swoją wizję, a dzieci
wszędzie chowają się mniej więcej tak samo: jeśli są kochane,
najedzone i mają dach nad głową, są szczęśliwe. Wystarczy
trochę się zdystansować i kierować rozsądkiem, zamiast rwać
włosy z głowy, kiedy dziecko ominie wieczorna kąpiel albo wcinać gotowanego kurczaka z
marchewką przez cały okres karmienia piersią. Można zamiast tego wykorzystać zamieszczony w książce
przepis (tak, są też przepisy) na zupę z imbirem i cebulą :D
Japonka w 9. miesiącu ciąży. Ja jestem w piątym i mam taki sam brzuch ;) |
Najmniej
podobały mi się zabobony dotyczące ciąży, bo te nie interesują
mnie nawet w polskim wydaniu. Czasem czułam niedosyt, a czasem
miałam wrażenie, że autorka zwraca się do matek, którym mózg
zamienił się już w papkę przypominającą kaszkę (na przykład
tłumacząc co to jest obrzezanie – wersja popularna, czyli u
mężczyzn – albo odkrywczo stwierdzając, że wierzenia
[zabobony] mają źródło w pierwotnym lęku człowieka przed
nieznanym, przed śmiercią). Na szczęście nie było tego dużo.
Swoją drogą w pełni docenią tę książkę ci, którzy dobrze się
orientują w polskich zaleceniach co do diety, pielęgnacji,
wychowania dziecka, jednym słowem – którzy mają to już za sobą albo są na bieżąco, bo
jeśli ktoś na przykład nic nie wie o rozszerzaniu diety dziecka,
to część tekstu będzie dla niego tylko suchą informacją, a nie
ciekawostką. Ale wszystko w swoim czasie :) Ogólnie bardzo
przyjemna i ciekawa lektura i według mnie świetny prezent dla
przyszłych/młodych mam.
Zafrapował mnie imię córki Ofelii, czyżby mama była miłośniczką szkla dmuchanego?
OdpowiedzUsuńTa moda na zimny wychów w polskich szpitalach z roku na rok się nasila, pewnie z oszczędności.
Autorka nie zdradza, skąd takie imię :) W ogóle o sobie w sumie opowiedziała mało.
UsuńDo polskich szpitali nic nie mam, bardzo się ucieszyłam, jak mnie wypuścili w piątek (urodziłam w środę), a teraz jeszcze mniej mi się uśmiecha siedzieć w szpitalu, jak będę musiała zostawić synka na dwa dni. Tak że ja się cieszę, przez tydzień bym chyba oszalała :p
Norwegia jest bardzo dobrym miejscem na urodzenie dziecka,świetne warunki socjalne przede wszystkim, ale z samym wychowywaniem już gorzej, zwłaszcza jeśli chodzi o obcokrajowców, wprawdzie są to skrajne przypadki, szczególnie wśród Polaków, ale zdarzają się przypadki odbierania dzieci pod byle pretekstem przez instytucję Barnevernet (głośno o nich ostatnio). No i te Japonki w 9 miesiącu, to u nich rzeczywiście można się nie zorientować, że się jest w ciąży.
OdpowiedzUsuńJaponki dostają od państwa specjalne znaczki, żeby im ustępowano w autobusach ;) Z drugiej strony na pewno o wiele lepiej się czują niż przeciętna kobieta w Polsce, kiedy pod koniec nie idzie się ani schylić ani włożyć butów ;)
UsuńU nas by się przydały takie znaczki naprawdę:) Natomiast w Polsce niestety pokutuje twierdzenie, żeby jeść za dwoje co jest bzdurą, a często kończy się właśnie dość dużym przybraniem na wadze.
UsuńTylko ten znaczek nie zmieni nastawienia ludzi, on jest tylko po to, żeby rozwiać wątpliwości, czy dana osoba jest w ciąży :) Można udawać, że się go nie zauważa tak samo jak u nas gigantycznego brzucha.
UsuńMłodą mamą już nie jestem, ale i tak z chęcią zajrzałabym do tej książki - intrygują mnie zwyczaje w różnych regionach świata, a z podobną tematyką w tak szerokim kontekście nie miałam jeszcze do czynienia:)
OdpowiedzUsuńNiestety, jeśli chodzi o polskie oddziały położnicze, to mam jak najgorsze wspomnienia, pod każdym względem.
Pozdrawiam serdecznie!
Trochę się już zmieniło i cały czas się zmienia (moja mama rodziła 12 lat temu i różnica jest kolosalna), więc będzie coraz lepiej :)
UsuńA książka pewnie Ci się spodoba, choć tak jak pisałam - czasem miałam niedosyt.
Z chęcią zajrzę do tej książki :-)
OdpowiedzUsuńNajbardziej zdziwiły mnie zwyczaje chińskie. Rozumiem zalecenie, by kobieta przez miesiąc po porodzie nie oglądała telewizji, ale... jak można się przez miesiąc nie kąpać?!!
Można się umyć :D
UsuńBardzo jestem ciekawa tej książki. Lubię lektury, które nie tylko są odskocznią od codzienności, ale uczą o innych kulturach, zwyczajach...
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam takie książki.
UsuńDziękuję- inspirujące!
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :)
UsuńMnie jeszcze (chyba ) daleko do zostania mamą, ale interesują mnie zwyczaje w innych kulturach, więc chętnie bym się zapoznała z zagadnieniami z tej lektury :)
OdpowiedzUsuńNie znasz dnia ani godziny ;)
UsuńTak do końca to nie, więc lepiej przeczytam :D
UsuńOstatnio interesują się książkami o macierzyństwie. Sama staram się o dziecko i każdy punkt widzenia, uwaga i rada, są dla mnie cenne. Ta pozycja wydaje się być niezwykle ciekawa, na pewno po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPS. Patrząc na brzuch Japonki nie mogłam uwierzyć, że to już 9 miesiąc!
Ja też nie mogłam uwierzyć.
UsuńMyślę, że książka jest w sam raz dla Ciebie, skoro akurat w tym siedzisz :) No i powodzenia oczywiście!
Fascynujące. Naprawdę nie sądziłam, że macierzyństwo jest tak zróżnicowane!
OdpowiedzUsuńAle zróżnicowane w szczegółach. A jak przychodzi co do czego, to wszędzie to samo: chcemy dla dzieci jak najlepiej, stresujemy się każdą anomalią, słuchamy miliona życzliwych porad i staramy się kochać maluchy najlepiej jak umiemy. Na całym świecie :)
UsuńŚwietna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJestem szczęśliwą mamą. Mój poród był spokojny. Uważam, że kobiety które korzystają z rzeczy takich jak tabletki poronne
OdpowiedzUsuńsą często usprawiedliwione.
Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń