Zapraszam na kolejną garść notatek Anny Kamieńskiej.
Rok 1966.
Zastanowię
się, czy urodzić się jeszcze raz.
*
Tworzenie
jest każdorazowo rezygnacją z wielkości. W spoczynku każdy umysł,
każdy talent jest potencjalnie wielki, dopóki nie weźmie się do
działania – czyli dopóki nie odczuje oporu materii, choćby
materii języka.
*
Najstraszniejsze
są wyrzuty, które sobie czynię, gdy nie pracuję. Bezczynność
wydaje mi się najcięższym grzechem umysłu, grzechem nie do
wybaczenia. Czas przepływa wówczas obok.
*
Lenistwo.
Każdy jest w jakimś stopniu leniwy. Nie każdego jednak lenistwo
dręczy, nęka, uwiera jak ciasne obuwie.
*
Radość
ciała.
Radość
przedmiotów z drewna, włókna, gliny, pokrewnych nam pod względem
materii: bliskich i pięknych.
*
Po
raz pierwszy nie cieszy mnie wiosna, słońce, kwiaty. To wszystko
fałsz dla zamydlenia nam oczu. Dla osłabienia czujności.
Pod
kwiatami czai się otchłań. Czarne nic.
*
Ludzie
chcą od literatury sensu życia. A przecież pisarze są ostatnimi,
którzy mogliby im ten sens ukazać.
*
Najbardziej
dokuczliwy dla mnie rodzaj ludzi – gaduły. Mam do nich szczęście.
*
Mam
czas. Mam długie życie czasu. I co z nim zrobiłam?
*
Historia
jest patetyczna tylko z perspektywy. W środku, w garnku historii –
to wygląda inaczej: krew, brud, ślina i kał. Błoto.
Zastanawiające cytaty...
OdpowiedzUsuńTa książka to same ciekawe myśli. Warto przeczytać całość, bo każdy na pewno zwróci uwagę na coś innego.
UsuńWarto przeczytać i zastanowić się nad nimi, choć generalnie są dość pesymistyczne...
OdpowiedzUsuńChyba nie może być inaczej - w tych latach zmaga się z chorobą i śmiercią męża (zmarł w 1967), więc ciężko o optymizm...Przez kilka lat tendencja się utrzyma. Potem się robi może nie pogodniej, ale spokojniej.
Usuń