Katarzyna
Kłosińska, Co w mowie piszczy?
Grupa
Wydawnicza Publicat
Uwielbiam
ciekawostki językowe, uwielbiam dowiadywać się nowych rzeczy: skąd
się wzięło dane powiedzenie, dlaczego tak się mówi, jaka jest
historia poszczególnych słów. Uwielbiam pogłębiać swoją wiedzę
o języku, zwłaszcza że dzięki niej zarabiam na chleb (no dobra,
na chleb zarabia mąż, ja na waciki ;) ) i im więcej wiem, tym
pewniej się czuję. A języka uczymy się całe życie, bo to
przecież żywy twór: wciąż się zmienia, ewoluuje. Pani dr hab.
Katarzyna Kłosińska też przyznaje, że konsultowała się z innymi
specjalistami; i nic w tym dziwnego, nikt przecież nie wie wszystkiego.
Zresztą nie wstyd nie wiedzieć, wstyd nie być ani trochę
ciekawym.
Autorka
ujęła mnie już we wstępie swoim podejściem do języka: język
jest (…) czymś na kształt skarbnicy, w której przechowuje się
zwyczaje rodzinne, emocje związane z ulubionymi miejscami i ludźmi,
którzy już odeszli, z czasem, który minął. Język jest tym, co
nas łączy z przeszłością, co nas spaja jako członków wspólnot:
rodziny, miasteczka, kraju, a jednocześnie tym, co jest indywidualne
dla każdego z nas. (…) Wierzę, że śledząc opowieści o języku,
będziemy mogli dowiedzieć się czegoś o sobie. Historie związane
ze słowami odkrywają bowiem przed nami sporo wiedzy o naszych
zwyczajach i gustach, o naszej przeszłości i mentalności.
Książka
powstała na podstawie audycji radiowej, jako odpowiedzi na listy
słuchaczy. Zagadnień w niej poruszonych jest mnóstwo i są bardzo
różnorodne: dotyczą poprawności językowej, historii słów i
przysłów, zapożyczeń, nowinek, modnych wyrazów – wszystkiego,
co się w języku działo i dzieje nadal. O niektórych rzeczach nie
miałam pojęcia (nigdy nie słyszałam podobno popularnego
zapożyczenia „mapa drogowa“ w sensie „plan działań“ –
pewnie dlatego, że nie oglądam polityków w telewizji). Na inne
nawet nie zwracałam uwagi. Jeszcze inne – rozumiałam jakoś
intuicyjnie, ale nie uświadamiałam sobie dokładnie, co, jak,
dlaczego (na przykład wiedziałam, czym się różni ludowy od
ludycznego, nie wiedziałam natomiast, że te wyrazy nie są ze sobą
spokrewnione – mają zupełnie różne pochodzenie). Dowiedziałam
się, że Rej wcale nie porównywał Polaków do gęsi i że powiedzenie
„Od sasa do lasa“ nie upamiętnia konfliktu
Leszczyńskiego z Sasami, poznałam pochodzenie sformułowania „poszło jak z
płatka“... i wiele, wiele innych.
Znalazły
się oczywiście również takie zagadnienia, które nie były dla mnie
niespodzianką ani nowością (co za ulga, jednak coś wiem), cała
seria popularnych błędów, a nawet takie kwestie, które, zdawałoby się,
są jasne dla każdego absolwenta podstawówki (na przykład „czytać od
deski do deski“ i „benedyktyńska cierpliwość“). Język
publikacji jest bardzo prosty, nie ma mowy, żeby kogoś przerosły
tłumaczenia pani doktor: są krótkie, poparte przykładami nawet,
gdy to niekonieczne, czasem mogą się wręcz wydać żenujące (przy okazji „języczka
u wagi“ autorka dokładnie opisuje, jak wygląda waga szalkowa,
przy „pi razy drzwi“ wyjaśnia, że pi to nazwa liczby mającej
wartość w przybliżeniu 3,14, a przy „ruskim roku“ czytamy: Pobyt w carskim więzieniu, a szczególnie wygnanie na Syberię,
były bardzo dotkliwą i długą karą...).
Kilka razy czułam
niedosyt; nie ma się jednak co dziwić, to nie publikacja dla
językoznawców, a zbiór ciekawostek i odpowiedź na problemy nurtujące przeciętnych użytkowników języka, większości z nich raczej nie interesują prasłowiańskie rekonstrukcje :) To
wszystko nie zmienia faktu, że Co w mowie piszczy? jest
skarbnicą bardzo interesujących informacji. Kłosińska
uczula na wiele zjawisk językowych, zwraca uwagę na wyrazy
rozprzestrzeniające się jak zaraza (dedykować, projekt, rekomendować), tłumaczy,
wskazuje poprawne formy, sięga w przeszłość. Już wiem, że po
przeczytaniu tej książki jeszcze więcej błędnych sformułowań
będzie mnie drażnić – ale taka jest cena za bycie świadomym
użytkownikiem języka. Dla mnie to naprawdę świetna lektura i
jestem pewna, że każdy – niezależnie od wiedzy – może z niej
coś wynieść.
Autorka
wyraża nadzieję, że Czytelnik znajdzie w tym tomie coś, co go
zaintryguje, zaskoczy, zdziwi. Ja znalazłam.
Polecam
serdecznie, takich publikacji nigdy dość. Uczmy się mówić po
polsku, poznawajmy nasz ojczysty język.
Za
książkę bardzo dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat.
Językoznawcą niestety nie jestem i nigdy nie ukierunkowałam swoich zainteresowań w ten sposób - od początku na studiach wiedziałam, że tylko literatura! a właśnie na gramatyce historycznej męczyłam się jak diabli- ale takie smaczki językowe, proste objaśnianie na przykładach to coś co nawet mnie może zaciekawić. Swoją drogą zainteresowanie językiem jednak ostatnio budzi się we mnie, więc kto wie, może jeszcze nadrobię i te większe zaległości :) Ale nie, rekonstrukcje prasłowiańskie to już naprawdę zbyt wiele ;-)
OdpowiedzUsuńHehehe, a ja uwielbiałam scs i gramatykę historyczną :) Ale rozumiem, że nie każdego muszą fascynować jery i inne cuda. W każdym razie "Co w mowie piszczy?" to publikacja dla laików, na pewno nie wywoła u Ciebie gęsiej skórki, a myślę, że każdy może się z niej dowiedzieć czegoś nowego :)
UsuńO matko, jerów nie zapomnę do końca życia :P trochę się jednak z nimi namęczyłam podczas studiów;) Ale książka w sam raz dla mnie - zaraz sobie spiszę tytuł;)
UsuńPolecam, polecam :)
UsuńChętnie skorzystam z twojej rekomendacji (!) - nauki nigdy za wiele, poza tym jestem strasznie ciekawa tych wszystkich objaśnień językowych:)
OdpowiedzUsuńDr Kłosińska właśnie nie zaleca używania "rekomendacji" w takim znaczeniu :) Choć błędem ono nie jest. Polecam, na pewno dowiesz się niejednej rzeczy!
UsuńKsiążka stworzona dla mnie :) Kocham język polski miłością nieskończoną, jednakże jestem jak kochanek fajtłapa, który ciągle popełnia błędy. Zapisuję na swojej liście :)
OdpowiedzUsuńGodna podziwu pokora wobec języka :)
UsuńA błędy, cóż, popełniamy wszyscy. Najważniejsze to być tego świadomym i chcieć się uczyć.
Pierwsze o niej słyszę, ale chciałabym ją przeczytać;)
OdpowiedzUsuń