Strony

Wtorkowo-dzieciowo - Śpij wreszcie!

Kate Lum, Co?!
Ilustracje: Adrian Johnson
Oprawa: twarda
Stron: 28
Wydawnictwo Tatarak

"Idź do swojego łóżka, przytul swojego misia i śpij wreszcie!" Znamy? Znamy! A jak nie znamy, to pewnie nas to jeszcze czeka :D O tym właśnie jest Co!?


To zabawna historia Patryka, który pewnego razu został na noc u babci i bez końca zbiera się do spania, bo wciąż mu czegoś brakuje: łóżka, kocyka, poduszki, misia... Co prawda my akurat problemów z zasypianiem nie mamy, ale większość mam dwu- i trzylatków na pewno wie, jak to jest czytać piątą „ostatnią“ książeczkę, przynosić trzeci kubek picia i ósmy raz przytulać przed spaniem :) A nawet jeśli nie, opowieść i tak wciąga, i to nie tylko dzieciaki – dorośli także czytają ją z uśmiechem na ustach!

Superbabcia, której żadne wyzwanie niestraszne, bez wahania biegnie do lasu po drewno na łóżko, na łąkę po wełnę, a nawet ściąga zasłony, by uszyć z nich misia. Jej wysiłki nie zostają nagrodzone, za to absurd tych wyczynów czyni książkę śmieszną i interesującą: dzieje się tu dużo i szybko. Do tego refrenem powtarzane, z coraz większym zdziwieniem i oburzeniem, Coooooooo?!, i moje dziecko słucha jak zaczarowane, co jakiś czas dopowiadając kawałek historii.

Świetne są też ilustracje, proste, wyraziste, w bardzo zdecydowanych kolorach. Przyciągają uwagę. Poza tym książka ma duży format (A4), fajnie się czyta. 






Synek coraz częściej i coraz chętniej wybiera książeczki z konkretną fabułą, miękkimi kartkami, niekoniecznie wierszowane. Jeśli szukacie czegoś dla początkującego czytelnika – dwulatka lub dziecka trochę starszego – Co!? sprawdzi się w tej roli rewelacyjnie, zapewniam! Książkę niestety mieliśmy z biblioteki i trzeba było już oddać, ale na pewno jeszcze do nas wróci. Szczerze polecam, jest naprawdę świetna!

3 komentarze:

  1. Miałabym tylko obawy, że dwulatek, który akurat nie ma takich problemów, gotów jest się nauczyć takiego marudzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię tę książkę, w jakiś sposób rośnie razem z dziećmi. I jeszcze dziś, nawet częściej niż wcześniej, zdarza mi się słyszeć "ale mamo" i rusza lawina wymyślania...

    OdpowiedzUsuń