Clive Staples Lewis, Cztery miłości
Wydawnictwo
Media Rodzina
Książek
Lewisa przeczytałam już kilka i zawsze chętnie sięgam po kolejną:
lubię jego styl, lekkość, z jaką porusza ważne tematy, prostotę
i szczerość, a przy okazji mam gwarancję, że czas przeznaczony na
lekturę nie będzie zmarnowany, bo żadna z jego książek nie jest,
z całym szacunkiem dla niektórych twórców, o niczym. Na półce
czekają jeszcze trzy inne tytuły, a na razie w ramach rozważań
wielkopostnych sięgnęłam sobie po Cztery miłości.
Lewis
wyróżnił – trzeba przyznać, że niezwykle trafnie – cztery
rodzaje miłości, które omawia w kolejnych rozdziałach:
przywiązanie, przyjaźń, miłość erotyczną (którą odróżnia od seksualności) oraz miłość do Boga i bliźniego, a więc
tę o podłożu religijnym. Pokazuje, na czym polega
specyfika każdej z tych relacji, wspomina o ich urokach i zagrożeniach,
żadnej nie deprecjonuje. Pięknie pisze przede wszystkim o
przyjaźni, wartości według niego zanikającej i obecnie bardzo
zniekształconej: Współcześnie przyjaźń stała się marginalna,
w bankiecie życia nie stanowi już głównego dania, a jedynie jest
źródłem chwilowego oderwania, zapchajdziurą na wolne chwile. Jak
mogło do tego dojść?
Eseje
zawierają wiele ciekawych myśli i rzucają nowe światło na to, co
– zdawałoby się – znamy z naszej codzienności. Poglądy Lewisa
mogą zaskakiwać (autor twierdzi na przykład – i oczywiście
twierdzenie to starannie uzasadnia – że większym zagrożeniem
jest raczej miłość będąca darem z siebie niż miłość płynąca
z potrzeby); jego sądy są śmiałe i bezkompromisowe (dzięki czemu nie są nudne!) – nie waha się
na przykład powiedzieć: Kto by twierdził, że nie rozumie,
jaka przyjemność może płynąć z poczucia urazy, albo kłamie,
albo jest świętym, czy w innym miejscu, już bardzo ostro: Dlatego
ci żałośni ludzie, którzy „po prostu chcieliby mieć
przyjaciół“, nigdy nie mogą ich znaleźć (a ilu z nas naprawdę
„po prostu chciałoby mieć przyjaciół“? Albo inaczej – kto
by nie chciał?). Jednocześnie jest w tym tekście pokora wobec
miłości, która nieustannie zaskakuje i która jest zjawiskiem
bardzo złożonym, oraz świadomość, że to tylko jedno z wielu
spojrzeń, nawet jeśli przedstawione dość pewnym tonem. Można się
z Lewisem nie zgadzać, można dyskutować, można potraktować jego
słowa jako inspirację do własnych poszukiwań – pewne jest
natomiast, że nie jest to tekst to przekartkowania i zapomnienia.
Początkowo
wywód autora balansuje gdzieś między bardzo teoretycznymi
rozważaniami a luźnymi spostrzeżeniami, dość szybko jednak
nabiera swobody. Do samego końca czytałam eseje z ogromną
przyjemnością. Lewis pisze inteligentnie, dowcipnie, niekiedy
ironicznie, a przy tym zajmująco. Potrafi zrównoważyć
filozoficzne przemyślenia prostymi przykładami z codziennego życia,
a przede wszystkim bazuje na własnych doświadczeniach. Tak, jestem
jedną z jego wielu fanek :) I polecam.
Moja
ocena: 8/10.
Do prozy Lewisa nie trzeba mnie zachęcać, lubię ją i cenię z tych samych powodów, co Ty; trochę ostatnio zaniedbałam jego twórczość, dzięki za przypomnienie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Bardzo proszę :)
UsuńO tej książce zupełnie nie słyszałam, dzięki:)
OdpowiedzUsuńChyba jest mniej znana niż te tytuły wydawane aktualnie przez Esprit i Narnia :) A szkoda!
Usuń„Kochać – to być narażonym na cierpienie. Pokochaj cokolwiek, a niewątpliwie coś schwyci twoje serce w kleszcze: może ono nawet pęknąć. Jeśli chcesz być pewien, że pozostanie nietknięte, nie powinieneś go nikomu oddawać, nawet zwierzęciu. Opakuj serce starannie w ulubione nawyki i drobne przyzwyczajenia, unikaj wszelkich komplikacji, zamknij je bezpiecznie w szkatułę czy trumnę swojego egoizmu. Ale w tej szkatule bezpiecznej, ciemnej, nieruchomej i dusznej serce się zmieni. Nie pęknie, ale stanie się nietłukące, niedostępne, nieprzejednane. Alternatywą tragedii lub co najmniej ryzyka tragedii jest potępienie. Piekło to jedyne miejsce poza niebem, gdzie jest się całkowicie zabezpieczonym przed całym ryzykiem i perturbacjami miłości. Sądzę, że najbardziej samowolna i nadmierna miłość mniej się sprzeciwia woli Bożej niż świadomie pielęgnowany brak miłości" - to z tej książeczki! Jakaż intuicja: przeciwieństwem miłości wcale nie jest nienawiść, a obojętność. Natrafiłam na ten cytat przy redakcji pewnego tekstu o miłości właśnie. Bardzo mnie zainspirował. A całości książki pilnie poszukuję. Zresztą cały Lewis jest pożądaną lekturą przez Oleńkę :)
OdpowiedzUsuńCudnie, że przybliżyłaś tę książkę. Bardzo Ci za to dziękuję!
Pozdrawiam!
Polecam się :)
UsuńFragmentów godnych zapamiętania jest w książce o wiele więcej, mimo że to niewielka lektura. A w sumie nawet nie wiedziałam, że to trudno dostępny tytuł. Ja dostałam od siostry dwa lata temu i dopiero teraz ściągnęłam z półki!
Dlatego wolałabym mieć swój egzemplarz, a nie z biblioteki - dla tych fragmentów, do których chcę wracać. :)
UsuńNie znam tego autora. Tyle dobrych słów tutaj padło na temat jego twórczości, że nie wiem jak to się mogło stać. Chociaż w takim natłoku książek, które widnieją na rynku ciężko być na bieżąco ze wszystkim. Dzięki tobie odkryłam nowego pisarza, którego bardzo chcę poznać. Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem, jak to się mogło stać, bo to ten sam, który napisał "Opowieści z Narni" :)
UsuńZabawne, bo chyba wiele osób spoglądając na tę książkę nie skojarzyłoby autora z Narnią ;-) Ot nasze szufladkowanie :-) Ja póki co niespecjalnie interesowałam się jego twórczością ale gdy czytam, że inteligentnie ale i nieco ironicznie to zaczyna mnie kusić... Nie jestem pewna czy sięgnę akurat po ten tytuł ale książki autora będę miała na uwadze.
OdpowiedzUsuńNapisał sporo, więc jest z czego wybierać :) Wydaje mi się, że każda jego książka jest inna - przynajmniej z tych, które już czytałam. Inny był "Smutek", inny "Zaskoczony Radością", inne "Rozważania o psalmach", inne też "Cztery miłości". Tylko ostrzegam, wszystkie te książki w mniejszym lub większym stopniu mają wymiar religijny :) Ale są nienachalne i zawsze pozostawiają przestrzeń dla tych, którzy mają inne poglądy.
UsuńA tak na marginesie - Narnia podobała mi się najmniej z jego książek :D