W
tym roku wróciłam do Notatnika Anny Kamieńskiej czytanego parę
lat temu: zapisków o wierze, miłości, śmierci, nadziei i
rozpaczy, o życiu mądrego człowieka. Zapisków wciąż aktualnych
i ważnych. Tak zrodził się pomysł na cykl Notatki z... „Notatnika“
– wypisy z lektur osobistych, prywatnych, których nie wypada, albo
nawet nie ma jak recenzować, a o których warto mówić i pamiętać.
Niech autorzy tych słów mówią sami za siebie.
Sama
Kamieńska o swoich zapiskach:
„Notatnik“
ten wyrósł z brulionów poetyckich, z nałogu zapisywania
spostrzeżeń, pomysłów, drobin poezji. (…)
Początkowe
partie „Notatnika“ pisała osoba niewierząca, potem zjawia się
przełom myślowy i duchowy, pojawia się dramat wiary ciągle
niezastygłej, na nowo zdobywanej.
(…)
W
tekście tym nie ma literatury, jest sam trud istnienia,
kształtowania i potwierdzenia swojej tożsamości w płynnym żywiole
czasu. Trud istnienia i trud codziennego umierania. Są ludzie,
którzy przeżywają to w sposób naturalny, tak jak się oddycha,
dla innych stanowi to wysiłek i mozół w których określanie się
w słowie stanowi pomoc. Być mężnym wobec bytu – jak mówi prof.
Elzenberg – oto sens tego mozolnego zapisu.
1965
Każda
matka musi chyba przeżyć ten okres odtrącenia przez dzieci, okres
niechęci i wzgardy. To bolesne, ale konieczne, aby miłość
dziecka, miłość interesowna przekształciła się w miłość
bezinteresowną, miłość dojrzałą. Trzeba przeczekać – to
minie. Każdy okres przejściowy jest bolesny. Jak śmierć.
*
Krytycy
piszą o debiutach literackich. Lamentują, że nie ma rewelacji.
Rewelacja – to w istocie sprawa odbioru. Coś tu nie jest w
porządku. Mamy dziś poetów świetnych, mamy książki rewelacyjne,
koło których przechodzi się obojętnie. Z drugiej strony – mamy
modne „rewelacje“.
Może
to kryteria ocen są źle ustawione.
*
Przypomniałam
sobie bombardowanie i to, że poprzedzało je wielkie światło.
Najpierw padało z góry to piękne, przeraźliwie jasne, zielonkawe
światło, tak jasne, że zdawało się, że uwydatnia każdą
zmarszczkę ziemi. To światło prześwietla jak Roentgen całego
człowieka, wszystkie komórki, żyły, arterie; wszystko gotowe na
śmierć. Uwydatnia i wydobywa na jaw to, co tkwi najgłębiej –
strach, zwierzęcy strach ciała.
Światło
demaskujące, okrutne, przedśmiertne. I dlatego po nalocie człowiek
wstaje jakby ze wstydem, że nei zginął, że jeszcze żyje. Obnażył
się już do samej śmierci; to światło wydarło ostatnią spowiedź
jego ciała, a człowiek nie sprostał, nie potrafił umrzeć, żyje
nadal tchórzliwie i obłudnie.
*
P.
lubi słuchać muzyki jazzowej. Zbiera płyty i pocztówki dźwiękowe.
Zamęcza cały dom hałasem.
Od
pewnego czasu nie słychać płyt. Pytam, co się stało. Odpowiada:
-
Adapter odpoczywa, bo nie chcę, żeby mi to spowszedniało.
Naumyślnie nie słucham.
Dlaczego
nie jesteśmy dość mądrzy, aby dbać o to, by miłość nie
spowszedniała, by nie spowszedniał najbliższy człowiek? Trzeba,
aby i miłość odpoczywała.
To
nie oziębłość. T miłość odpoczywająca.
*
Moja
Lubelszczyzna, mój Krasnystaw w śniegu, we mgle i szronie, skuty
mrozem. Chłopi, bezdomny dziadek, baby okutane w chustki, gromady
dzieci. Mam im mówić o poezji. Moja bezradność. Mój wstyd. Ich
obojętna uprzejmość.
*
Niebo
skrzypi piórami nieczytanych poetów.
*
Sromotny
stan kultury literackiej w Polsce. Uczony matematyk, profesor
uniwersytetu chwali się, że nie rozumie poezji współczesnej.
*
Obwarować
się smutkiem i rozpaczą. Tworzyć z nich szaniec obronny. Dla
siebie i swojej wewnętrznej radości.
*
Źle.
le. Tym lepiej. Im bliżej dna, tym prędzej podbiję się znów w
górę.
*
Kobiety
starzeją się szybciej ciałem niż sercem. Stąd niedopasowanie
gestu, zachowania. Nie nadążają za swoim wiekiem.
*
Jedyny
sposób, żeby napisać prozę – to dla mnie praca spokojna,
systematyczna, powierzenie się słowom. Budowanie. Bryłka po
bryłce. Jak ptak lepi gniazdo.
Mam, czytałam i polecam! Tak, to bardzo osobiste, intymne zapiski, spośród których przebija się głos kobiety silnej, odważnej i duchowo nastawionej do świata.
OdpowiedzUsuńJa odkryłam "Notatnik" na studiach, jakiś czas temu kupiłam sobie własne egzemplarze. To książka, którą warto mieć na półce i do której warto wracać, bo z pewnością student odbierze ją inaczej niż czterdziestolatek czy emeryt.
Usuńnie znam tej pozycji, ale może bardziej się nią zainteresuje :)
OdpowiedzUsuńBardzo często czytając książkę, mam ochotę wypisać z niej kilka zdań, które bardzo mi się podobają. Zazwyczaj jednak lektura tak mnie wciąga, że czytam i czytam, a potem nie mogę już znaleźć ulubionych fragmentów :)
OdpowiedzUsuńA te, które tu przytoczyłaś są piękne!
Ja z tych, którzy uznają pisanie po książkach. Zwłaszcza po własnych ;) Więc sobie zaznaczam ołówkiem. Dodatkowym plusem jest możliwość przejrzenia przy kolejnej lekturze, co za pierwszym razem przykuło moją uwagę. Czasem można się nieźle zdziwić :)
UsuńChętnie sięgnę po tę książkę. :) ja również zaznaczam sobie ołówkiem różne fragmenty, łatwo potem do nich wrócić :)
OdpowiedzUsuńA w końcu książki są po to, żeby z nich korzystać, a nie platonicznie wielbić :)
Usuń